Jako kobieta czuję, że mam wiele do odkrywania i wciąż fascynowania się sobą i swoją świętością.
Czuję, że miesiączka to czas, kiedy kobieta może odpocząć, zastanowić się nad tym, co w ostatnim miesiącu u niej się wydarzyło. To czas, kiedy ma głęboki dostęp do siebie i w łatwiejszy sposób jest w stanie zobaczyć, co jej służy a co nie.
Kiedy szanuje ten czas i stan, w którym jest, może szybciej uświadomić sobie pewne rzeczy. Może przy sobie i ze sobą odpocząć. Więcej widzi, więcej czuje, więcej smakuje, więcej doznaje, więcej rozumie. Jest dla siebie dobra i dzięki temu dla innych też może być dobra.
Uwielbiam ten czas. Kiedyś nienawidziłam, chociaż czułam, że moje ciało w tym czasie chcę odpocząć. Kiedyś czułam, że nie mogę odpocząć, że muszę dawać radę. Kiedyś chciałam, żeby ktoś mnie uratował i pozwolił odpocząć. Nie dawałam sobie tego prawa. Teraz już wiem, że to ode mnie zależy kiedy odpoczywam a kiedy pracuję. Kiedyś czułam się zmuszona do tego, żeby robić to, co trzeba było zrobić. Nie chodzi mi o to, żeby nie robić tego, co trzeba… ale bardziej o to, żeby robić to, co czuje się, że chce się robić. Ja czułam, że to, co kiedyś robiłam nie było moje. Nic dziwnego, że się wymęczyłam. A ciało cały czas dawało znaki….
Uwielbiam czuć to ciepło w swoim ciele, kiedy mam pierwsze dni okresu. To jest taki wspaniały okres odpoczynku, regeneracji. Kobieta wtedy może zanurzyć się w sobie, odkryć czego potrzebuje, czego jej brakuje, za czym tęskni. Może niejako odrodzić się na nowo.
Chyba nie przestanie mnie to zaskakiwać dopóki dany jest mi ten stan. Wiem i widzę, jakie to jest potrzebne.
Zawsze starałam się nie zażywać leków przeciwbólowych w trakcie miesiączki. Przecież to jest niejako otumanienie samej siebie! Tego, co chce powiedzieć mi moje ciało. Ono woła o pomoc. Domaga się odpoczynku.
Kiedyś miałam bardzo bolesne miesiączki. Nie chciałam wstawać z łóżka. Czułam się zmuszona leżeć jeden – dwa dni w łóżku i nigdzie się nie ruszać. Rezygnować z tego, co miałam zaplanowane.
Wiem teraz, że jest to konsekwencja życia nie w zgodzie z moim rytmem. Nie w zgodzie z moimi potrzebami. Zbyt szybki życiem, życiem dla innych, brakiem decyzji i odwagi aby postawić na siebie. Pozwoleniem sobie na odpoczynek. Brakowało mi też tutaj ojcowskiego pozwolenia i opieki. Nie czułam, że mogę odpocząć i jednocześnie czuć zapewnienie, że wszystko będzie dobrze. Że jak odpocznę na chwilę, to świat się nie zawali. Że mogę zaufać innym. Że nie jestem sama. Że nie muszę brać psychicznie odpowiedzialności za wszystko i za wszystkich. Wiem i czuję, że jest to dla mnie ważna informacja.
Nie musisz brać odpowiedzialności za innych dorosłych ludzi. Wiem, że jest to trudne kochana, wiem, jak Cię to męczy, ale nie musisz. Możesz odpocząć. Mądrość w Tobie Cię poprowadzi i o wszystko zadba. Wszechświat o Ciebie dba. Jesteś tutaj nie przez przypadek. Nie przez przypadek jesteś również Kobietą. Korzystaj z tego. Zaciekaw się sobą. Zanurz się w sobie. Pozwól sobie czuć i zobacz, dokąd to, co czujesz Cię zaprowadzi. To wspaniała droga, która może być miękka, delikatna, dobra, ciepła, uzdrawiająca.
Życzę Ci abyś chciała zanurzyć się w ten Błogi stan i z niego korzystać.
A z okazji Nowego Roku życzę Ci Wspaniałości i Nowych Jakości, które w sobie odkryjesz i będziesz mogła się z nich cieszyć ze sobą i ze światem <3